Dzień deszczowy i ponury a mnie na wspomnienia skusiło.
34 lata temu o tej porze włóczyliśmy się w kilku po plaży w Ustce a że pogoda była podobna do dzisiejszej tylko nie padało więc szybko dotarliśmy do służb zbierających takich jak my z przydziałem i po chwilki jechaliśmy samochodem do Centrum Szkolenia Specjalistów Marynarki Wojennej w Ustce.
Na miejscu komisje lekarskie wydawanie sortów mundurowych pakowanie cywilnych ciuchów i na kompanię docelową.
Moja pierwsza kompania mieściła się w barakach obok stadionu i pasa wydm w starych drewnianych barakach po Guderianie - niemieckim generale dowodzącym czołgistami.
Od pierwszej pobudki zaczęło się to co poznali wszyscy onegdaj służący w Ludowym Wojsku Polskim - " szybkość światła na wysokości lamperii " jak się wtedy mawiało a my mieliśmy się z taką szybkością poruszać.
Kiedy byłem ważony idąc do Mar Woja miałem 67 kg a po tygodniu już zaledwie 60 hi hi hi to było tempo zrzucania wagi.
No ale wystarczy tego przynudzania - na zdjęciu na tle baraku poniemieckiego z Waldkiem Płaczkiem w mundurach polowych.
Jakim wtedy byłem chudzielcem hi hi hi a dziś prawie dwa razy taka waga - oj człowiek nie tylko się starzeje ale i w pasie poszerza.
A na poniższym zdjęciu fotka z książeczki wojskowej.
Po lewej stronie data rozpoczęcia służby a po prawej zakończenie.
Jak dotrę w swoich archiwach przepastnych na zdjęcia z czasów służby w Świnoujściu to wstawię następny wpis ale dziś już kończę przynudzanie żebyście całkiem nie stracili ochoty tutaj zaglądać hi hi hi.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających i czytających mimo paskudnej pogody miłego popołudnia czwartkowego życząc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz