Ale już za dwa tygodnie następny Tłusty Czwartek czyli tradycyjny dzień obżarstwa
Ja swoje pączki robie tak dość " oszczędnie " hi hi hi czyli z 10 słownie dziesięciu żółtek i na spirytusie 96%
To mają być pączki a nie wyrób sklepowy po kilku godzinach nienadający się do jedzenia.
Moje można zjeść ze smakiem następnego dnia.
Dziś tylko małe wspomnienie sprzed kilku lat a dokładna relacja z pieczenia za dwa tygodnie.
Tradycyjnie od kilku lat na ten dzień przybywa sporo osób na smażeńca i kielicha.
Stare powiedzenie głosi że im więcej się pączków zje tym będzie się miało więcej szczęścia i powodzenia w nadchodzących miesiącach.
Więc nie ma co się martwić że się przytyje bo widać z tym obżarstwem czwartkowym jest podobnie jak z kradzionym - nie tuczy hi hi hi.
Drożdże , żółtka , mleko i masło.
Ciasto zamieszone i odstawione do wyrośnięcia.
Tomek jak zwykle chętny do pomocy w takich przedsięwzięciach.
Smalcu zawsze idzie sporo.
Kilka kostek bo pączek musi pływać.
Jak widać micha robi się powoli zbyt mała.
Jeszcze chwilka i na stół.
Lekko rozwałkować i szklanką wykrawać krążki.
Pod ścierki i do wyrośnięcia.
Jeszcze w zwykłych garnkach i na kuchence gazowej.
W tym roku już będzie w Phillipiaku i na indukcji.
Smażenie kilka minut na wyczucie żeby nie spalić ani tłuszczu ani ciasta.
Tak średnio wychodziło jakieś 150 sztuk z kilku porcji ciasta.
W tym roku tradycja zatacza szersze kręgi i spodziewam się o kilka osób więcej wiec i pączków zrobię sporo.
Mam nadzieję że nowicjusze mnie nie zawiodą bo sprawdzonych gości jestem pewien.
Więc aby nie zapomnieć o tym świecie łakomstwa i przygotować potrzebne produkty to zapasy uzupełniam i nawet drożdże zamierzam własne naszykować.
A jak mi wyjdzie to czas pokaże.
Pozdrawiam serdecznie odwiedzających za zaglądanie i komentarze dziękując.
Ozimek 2014-02-12 Środa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz