Tak z nudów przy okazji okupowania kuchni w tłusty czwartek przy paczkach zajęty znalazłem chwilkę aby zaczynić i upiec chleb razowy żytni z odrobiną mąki pszennej też razowej.
A wyszło to tak właśnie.
Nie zbyt duże bochenki z chrupiącą skórką.
Bochenki kroiłem po ostygnięciu a kromki w woreczki foliowe i do zamrażarki a potem po kilka kromek w miarę potrzeby do mikroweli i na stół jak świeżutkie z pieca - mięciutkie i pachnące.
Zakwas mam swój od kilku tygodni co chwilka to podkarmiany to rozdawany i znów podkarmiany by coś zaczynić lub znów oddać komuś.
W tle widać moje eksperymenty z kwadratowymi pączkami jako dowód że wypiek był tłusto czwartkowy
Zakwas w dużym ponad czterolitrowym słoju na którym po dokarmianiu i mieszaniu ścianki jeszcze resztkami zakwasu nieociekniętego pobrudzone.
Jak się dobrze przyjrzeć to widać bąbelki pracującego zakwasu.
Wlałem do odrobiny zwykłej mąki około pół litra zakwasu.
Zamieszałem wszystko dodając soli i zostawiłem na chwilkę żeby zobaczyć czy zaczyn ruszy.
Trochę mu to zajęło czasu ale wreszcie drgnął.
Dolałem przegotowanej ciepłej wody.
Wymieszałem wszystko łyżką a potem wyrobiłem rękoma.
Ciasto stało kilka ładnych godzin do wieczora lekko się podnosząc.
Potem podzieliłem go na dwie części i uformowałem bochenki które ułożyłem na blasze przykrytej papierem do pieczenia.
Tam jeszcze stały jakieś dwie godziny.
Pomalowałem wierzch wodą i do piekarnika który ustawiłem na 180 st. c
Po dwudziestu minutach obróciłem blachę - pomalowałem skórkę raz jeszcze i znów na pół godziny do pieca i nieco wyżej blachę wsunąłem aby grzałka z góry miała większe grzanie.
Chleb wyszedł całkiem przyzwoicie choć się bałem że zakalca złapie skoro taki niezbyt wyrośnięty - ale smak przeszedł moje oczekiwania.
Jutro znów nastawiam następną porcję do wyrośnięcia zachęcony poprzednim sukcesem.
Pozdrawiam miłej niedzielnej nocki życząc.
Ozimek 2014-03-02
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz