wtorek, 30 października 2018

PUSTELNICZE BAJANIA



Wtorkowym porankiem pogoda chyba chciała nas nieco rozpieścić ale odrobinę przedobrzyła bo pomimo że nagle w ciągu nocy temperatura skoczyła na 18 st. w plusie to do tego doszły porywiste wiatry Czyli HALNY u nas zagościł a tym samym niektórym może ból głowy doskwierać o bezsenności już nie wspominając.
Ale ja z czym innym dziś chciałbym napomknąć.
Szykuję do wydania pierwszą część Pustelniczych bajań Pierwszą bo druga jeszcze nie powstała.
Kilka małych wstawek z tego co jest w pierwowzorze a niektóre treści zostaną być może zmienione bądź rozbudowane - to się jeszcze okaże czy w tym wydaniu czy może w kolejnym.
Jak na razie równolegle z przygotowaniem nowych wydań idzie zbieranie kasy na ich sfinansowanie no i analizowanie opinii czy warto w ogóle to drukować .
Pozdrawiam miłego dnia życząc i z Dionizosem w objęcia wichrów na pierwszy dzisiejszy spacer ruszając.


https://ridero.eu/pl/books/poezje_wyszeptane/








https://ridero.eu/pl/books/poezje_wyszeptane/

poniedziałek, 29 października 2018

PRAHA 2011 rok




Pogoda przy poniedziałku jest niestety beznadziejna. Siąpi całą noc i poranek cały a i wczoraj więcej było deszczu niż dobrej atmosfery.Akurat mija siedem lat jak byłem w Czeskiej Pradze.
Oczywiście wystrój już świąteczny czyli początek grudnia a my byliśmy na pilotażowej wycieczce jako kursanci na pilotów wycieczek.
Miłe wspomnienia choć pogoda też nie rozpieszczała.
Miasto jest dość dobrze znane ale często przebiegając dołem nawet nie zauważamy tych wszystkich upiększeń fasad jakimi budowniczowie starali się upiększyć swoje domy i pałace.
Rzućcie okiem i sami pomyślcie czy kiedykolwiek zwróciliście uwagę na ten czy tamten widok.
Wiadomo że baszty i bramy przyciągają wzrok szczególnie ale skupmy się na samych fasadach.
Kto wie może jeszcze nie wiecie gdzie chcecie się wybrać w tym sezonie jesienno zimowym i właśnie Praha przypadnie Wam do gustu.
Pozdrawiam miłego poniedziałkowego poranku jak i tygodnia życząc a sam biorę się za przepisywanie kolejnych rękopisów swoich bazgrołów żeby jeszcze w tym roku wydać kolejny tomik i oddać go w Wasze dłonie najdalej w okresie świąteczno-noworocznym  




































piątek, 26 października 2018

KOLOROWE PACIORKI

Na dworze ciemno i ponuro ale szczęściem nie moknąco więc postanowiłem wspomnieć nieco kolorów z tego sezonu ogrodniczego.
Faktem jest że zapuściłem w tym roku działkę straszebnie ale jak wiecie miałem trochę zamieszania z przygotowaniem do wydania swojego debiutu książkowego czyli " POEZJI WYSZEPTANYCH "
Ale wracając do tematu ogrodniczych inspiracji - podsyłam kilka zdjęć zbiorów kukurydzy odmiany GLASS GEM  o ile poprawnie napisałem nazwę bo w angielskim jestem noga totalna.
Nie jest to GMO i praktycznie każda kolba jest inną paletą barw mam nadzieję że równie miłą oku waszemu.
Mam nadzieję że ta tęcza koralikowa wywoła u Was choćby odrobinę uśmiechu i tym samym pomoże przetrwać piątkowe oczekiwanie na początek weekendu.
Pozdrawiam serdecznie zaglądających i czytających miłego dnia życząc 








czwartek, 25 października 2018

POBÓR 1984.10. 25


Dzień deszczowy i ponury a mnie na wspomnienia skusiło.
34 lata temu o tej porze włóczyliśmy się w kilku po plaży w Ustce a że pogoda była podobna do dzisiejszej tylko nie padało więc szybko dotarliśmy do służb zbierających takich jak my z przydziałem i po chwilki jechaliśmy samochodem do Centrum Szkolenia Specjalistów Marynarki Wojennej w Ustce.
Na miejscu komisje lekarskie wydawanie sortów mundurowych pakowanie cywilnych ciuchów i na kompanię docelową.
Moja pierwsza kompania mieściła się w barakach obok stadionu i pasa wydm w starych drewnianych barakach po Guderianie - niemieckim generale dowodzącym czołgistami.
Od pierwszej pobudki zaczęło się to co poznali wszyscy onegdaj służący w Ludowym Wojsku Polskim - " szybkość światła na wysokości lamperii  " jak się wtedy mawiało a my mieliśmy się z taką szybkością poruszać.
Kiedy byłem ważony idąc do Mar Woja miałem 67 kg a po tygodniu już zaledwie 60 hi hi hi to było tempo zrzucania wagi.
No ale wystarczy tego przynudzania - na zdjęciu na tle baraku poniemieckiego z Waldkiem Płaczkiem w mundurach polowych.
 Jakim wtedy byłem chudzielcem hi hi hi a dziś prawie dwa razy taka waga - oj człowiek nie tylko się starzeje ale i w pasie poszerza.



A na poniższym zdjęciu fotka z książeczki wojskowej.
Po lewej stronie data rozpoczęcia służby a po prawej zakończenie.


Jak dotrę w swoich archiwach przepastnych na zdjęcia z czasów służby w Świnoujściu to wstawię następny wpis ale dziś już kończę przynudzanie żebyście całkiem nie stracili ochoty tutaj zaglądać hi hi hi.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających i czytających mimo paskudnej pogody miłego popołudnia czwartkowego życząc 

środa, 24 października 2018

POEZJE WYSZEPTANE




Prawie trzy lata mijają od ostatniego wpisu tutaj na blogu.
Przyznam że jakoś nie umiałem się zmobilizować do kontynuacji swojej blogowej twórczości ale nastąpiło kilka zmian w moim życiu i rozwój wypadków  tak się potoczył że należałoby jednak wytłumaczyć się ze swego milczenia.
Jakoś opuściła mnie VENA twórcza ale po usilnych namowach kilku kobiet o których wspominam w dedykacji zdecydowałem się na oddanie do druku swoich bazgrołów.
Moja córka Joanna sfinansowała całe przedsięwzięcie i na moje 55 urodziny w dniu piątym lipca tego roku tomik POEZJE WYSZEPTANE ujrzał światło dzienne 
Kiedy przyszła pierwsza partia z drukarni jakoś śmielej spojrzałem w przyszłość ale ciągle obawiałem się odbioru społecznego.
Ostatecznie zawsze byłem tumanem który nie chciał się nauczyć ortografii choć dziś byłbym człowiekiem chorym na dysortografię
Te kilka pierwszych tomików rozeszło się szybko w większości w postaci podarunków dla najbliższych jak i znajomych oraz kilku bibliotek. 


Dwa egzemplarze trafiły do biblioteki w Ozimku
Nie każdego stać na zakup książki czy e-booka  ale każdy może pójść do wypożyczalni i jeśli tylko zechce to choćby zajrzeć do środka mojego tomiku i przekonać się czy warto go wypożyczyć czy jedynie odłożyć na półkę Wasz wybór



Kolejne dwa egzemplarze trafiły do Opolskiej Biblioteki na ul. Minorytów


Danusia Gmur wydała mi przed laty kilka egzemplarzy żeby mnie zmotywować do wydania własnego za co jestem jej szczególnie wdzięczny bo pozwoliła mi uwierzyć w siebie.


Przez jej ręce dwa kolejne egzemplarze trafiły do Oleskiej biblioteki
Na zdjęciu w dłoniach dyrektor Haliny Szklany wraz z Danusią Gmur NUTKĄ


W zeszłym tygodniu dwa kolejne egzemplarze trafiły do Głubczyckiej biblioteki 
Może ktoś z rodziny czy znajomych zechce tam zajrzeć do moich wypocin sprzed ćwierćwiecza 
Ostatecznie tam się urodziłem chodziłem do średniej szkoły a potem pracowałem przez kilka lat


A tak wygląda rękopis z którego w wolnych chwilach przepisuję swoje bazgroły na komputerze żeby po kilku poprawkach czy zmianach oddać do waszych rąk kolejny tomik
A jest tego sporo - sam się dziwię że aż tyle - kto wie może nawet na pięć czy sześć kolejnych wydań 
Publikacja ukazała się dzięki wydawnictwu 

https://ridero.store/images/w350?bucket=store-raw-data.ridero.store&key=ridero/sku/2018-07/5b3ce7b29d98280700ac7467/rev.2018-09-06T11:06:51.290Z/cover-front.png&format=original

Na tej stronie możecie zamówić wersję internetową jak i drukowaną - wystarczy jedynie zaznaczyć odpowiednie okienko
Miło mi będzie gościć w moich skromnych progach każdego kto znajdzie dla siebie choćby najmniejszy cytat do którego zechce powracać
Pozdrawiam serdecznie miłej lektury jak i popołudnia środowego życząc