czwartek, 6 marca 2014

ZNACZNIKI DO ROŚLIN , Garden Markers , 花园标记 , jardin Marqueurs , ガーデンマーカー , Сад Маркеры ,

ZNACZNIKI DO ROŚLIN

Zawsze mam problem z zapamiętywaniem co i gdzie mam posadzone.
Teraz wiosną na szarych grządkach nie tylko kwitnące Krokusy swą bielą się odznaczają.
Jest też białych kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset znaczników plastikowych na których piszę jaka roślina przy nich rośnie.
Jeśli znam nazwę odmiany czy gatunku to staram się to też zaznaczyć.
Ważne dla mnie jest też z jakiego miejsca pochodzą dane kwiaty - czy to sklep czy to inne miejsce pozyskania lub własny wysiew.
Plastikowe znaczniki często blakną - aby słońce ich nie wybielało napisy zostawiam od strony północnej.
Mają jeszcze jeden feler - po dłuższym trwaniu na ogródku bardzo łatwo łamią się - wiadomo słońce i mróz z biegiem czasu osłabiają materiał.
Koszt takich znaczników też nie jest bez znaczenia.
Zaglądając na Pinterest znalazłem trochę podpowiedzi jak zrobić swoje tanie i praktyczne znaczniki a przy okazji wykazać się własną inwencją twórczą.
Są różne techniki i materiały do wykorzystania.
Ja jak na razie wykorzystałem gałązki wiśniowe.
Dla jednego jest to zwykły nic nieznaczący patyk - a ja w nim widzę - nos czy inne elementy twarzy i już jest opcja gdzie taką gałązkę przyciąć aby efekt był najlepszy.
Czasami sam na siebie jestem zły bo przez wcześniejszą nieuwagę coś sobie spieprzyłem - ale takie jest życie.
Człowiek uczy się na błędach.
Te kilka sztuk wycinałem i opisywałem przez niecałe pół godziny i zaraz powędrowały na ogródek.
Jak ktoś nie jest blisko i się nie przyjrzy to nie zauważy napisu o twarzy czy fryzurze nie wspominając.
Może to i dobrze bo nikt się na takie cudaki nie połaszczy.


Długość wedle potrzeby tak jak i napisy.


Jest wredne pyszczycho i tylko kilka szczegółów trzeba dodać.


Poniżej miejsce na nazwę.


Mały profilek.


Nawet się udał choć zdjęcie nie oddaje całego uroku Wrzaskuna hi hi hi zawsze człeka cieszy jak z niczego uda mu się zrobi coś.


Kolano daje dobre oparcie.


Wycięte i wygładzone.


Teraz żeby było prościej napisy ołówkiem.


I markerem poprawiam na gotowo.


Ołówek z Leroy Merlin długo czekał aż się przydał.


Zobaczymy jak w warunkach atmosferycznych długo ten napis wytrzyma.


Kilka pokręconych gałązek.


Obróbka na kolanie.


Znów ołówek.


Marker i już znacznik na cząber gotowy.



Nic szczególnego?
A ja widzę nos i czapkę lub czuprynę.


I jest na sałatę czerwoną.


Jest nos i oczy oraz usta.


Z profilu całkiem całkiem przystojniacha hi hi hi.


Uśmiech proszę do zdjęcia.


Znów kilka gałązek.


Kolejny wrzasków gębę rozdziawia.


Wystarczy zaznaczyć oczy i nos i jest wyrazisty gość.


Ten będzie pilnował sałaty białej - zielonej ale skoro jest obok czerwona to ta jest niby biała.


Znów kilka sęków.


I jest uśmiechnięte pyszczycho.


Można by rzec że to daszek od czapki obróconej do tyłu.




No i mamy kilka sztuk wystruganych z nudów przy ciemnej i nieprzyjaznej pogodzie kiedy nawet na dwór wyjść się nie chciało.


Jeszcze tylko inne ujęcie i można ekipę oddelegować na ogródek na stanowiska.


Miałem stary nieużywany nóż jednorazowy który czasami brałem ze sobą w podróż jakby czasami był gdzieś w trasie potrzebny - ale już trochę się wytarł więc żona chciała go wyrzucić.
Znalazłem dla niego inne zastosowanie.
Powołałem go do służby wartowniczej w doniczce z siewką pelargonii.
Ostrze poszło do gleby a na rączce napisałem to co chciałem.
Gdyby poszedł do śmieci nie przydałby się na nic - a tak jest pomocny.
Pozdrawiam do przemyśleń nad zastosowaniem różnych atrybutów do wykorzystania w domu i ogrodzie zapraszając - o ile oczywiście macie potrzebę oznaczania czegokolwiek.
Dzięki za odwiedziny i polubienia.
Ozimek czwartkowym wieczorem 2014-03-06

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz