czwartek, 16 lipca 2015

Analiza


Witam czwartkowym upalnym wieczorem.
Po nieboskłonie skradają się burzowe chmury, to się zbierając w dużą grupę to znów się rozpierzchając niczym stado wróbli na wszystkie strony, przed promieniami słońca, które jeszcze wysoko rozsyła swe promienie.
No, ale komu by się chciało w takim skwarze siedzieć przed komputerem a na dokładkę czytać moje wypociny. Więc, jedynie słów kilka jeszcze żeby nie przynudzać zbytnio.
"Dioni" czasami lubi pozować do zdjęć i jedynie okulary mu jakoś nie pasują, poza tym nie ma większego znaczenia czy to czapka czy moja stara koszulka, którą dostał do legowiska.
Lubi zwracać na siebie uwagę, choć szczekaniem raczej rzadko.



Pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu był takim małym urwipołciem.


Miało być krótko a tu znów zanudzam.
Więcej o kudłaczu innym razem, teraz jeszcze jakiś bazgroło sprzed lat.



Analiza  1992-01-17
 
  Amatorskie fotografowanie i pisanie wierszy
  Chwile odpoczynku w słuchaniu świerszczy
  Nie jest mi obcy świat zwierząt i roślin
  Często na mej twarzy uśmiech gości
 
  Czasami przenika twarz wyraz zamyślenia
  W tęsknotach-marzeniach zagłębienia
  Mam serce dla zwierzaków i ludzi
  Poznawanie świata nigdy mnie nie nudzi
 
  Powoli zgłębiam życia tajemnice
  Dzielącą mnie od innych różnicę
  Analizuję-porównuję i piszę
  Wspomnieniami wypełniam pustki kliszę

Jan Józef Łoziński


Pozdrawiam za zaglądanie i plusowanie serdecznie dziękując.
Miłego wieczoru życzący.


wtorek, 14 lipca 2015

"DIONI" "FALKOR" CZYLI " SMOK SZCZĘŚCIA" ДРАКОН УДАЧИ DRAGON LUCK sorte do dragão







Coś ostatnio ani pogoda ani samopoczucie mi nie pasuje zbytnio.
Podsyłam, zatem najnowsze zdjęcie ze swoim kudłatym przyjacielem.
Więcej o nim już wkrótce a dziś życzę miłego wtorkowego wieczoru pozdrawiając serdecznie.




niedziela, 12 lipca 2015

Baštena kuhinja ili kuhinjska bašta Jezera plitvicke

Witam niedzielnym wieczorem
Cały dzień coś się kręci w powietrzu i opadów nie widać. Co chmury się nazbierają to znów je wiatr rozgoni a człek znużony i zasypiający, jakby piaskiem dostało się po oczach?
Wczoraj nic nie zamieściłem wiec dziś choćby zdjęć kilka ze swojego pobytu na Jezerach Plitvickich w 2011 roku.



Rankiem zatrzymaliśmy się żeby coś zjeść a przy restauracji spotkaliśmy żywe niedźwiedzie na wyciągnięcie dłoni nieomalże.


Rzut okiem na tablicę z mapą parku.


Wodospady i skały w różnych miejscach i na różnych wysokościach.


Rośliny odmienne od naszych i takie same jak u nas.


Zachwycający kolor wody.


Masę ryb i narybku.


Przy bliższym spojrzeniu do wody, odnosiło się wrażenie, że ktoś wypuścił do niej wodę z pralki tak była odbarwiona ze względu na duże wapnia.


Stopnie i kaskady prawie jak na Krku.


I znów zieleń i wodospady.



I kilka zdjęć z pokładu akumulatorowych łodzi, którymi wracaliśmy na brzeg skąd odwoziły nas do autobusu specjalne samochody terenowe z przyczepami.


Najbardziej wkurzali mnie starsi azjaci z parasolkami chroniącymi od słońca.
Mając druty parasolek na wysokości swojej twarzy musiałem uważać żeby nie stracić oka zamiast przyglądać się widokom.
Kto wie, może jeszcze kiedyś tam zajrzę?
Polecam pod rozwagę ten kierunek zwiedzania, jeśli będziecie w tamtych stronach.
Pozdrawiam w oczekiwaniu na pierwsze krople deszczu przy praktycznie granatowym niebie.

Baštena kuhinja ili kuhinjska bašta wilczy jar - vučji dol

piątek, 10 lipca 2015

JESIEŃ TO CZY LATO?

Po falach upałów, nagle oziębienie nastało.
Taka typowo jesienna pogoda.
Ciemno i wietrznie.
Wiatr bawi się połami marynarki a nieboskłon zdaje się straszyć chmurami, rozkoszując się nerwowymi spojrzeniami przechodniów, zadających samym sobie pytanie - będzie padać czy jeszcze poczeka? "Dioniemu" taka odmiana bardzo pasuje, bo przy jego futerku upał to udręka.
Ma po mamie okrywę włosową a po ojcu sierść, więc mieszanka izolacyjna całkiem intensywna.
No, ale skoro taka pogoda to można by trochę starych zdjęć wstawić żeby już przypomnieć o wykopywaniu zapomnianych cebulek kwiatowych, które za kilka tygodni znów powędrują do gleby na nowe miejsce gdzie w przyszłym roku powinny zakwitnąć jeszcze piękniej niż tegoroczną wiosną. Ktoś pomyśli, że to może jakieś wysypisko śmieci bądź przegląd workowanych podłoży ogrodowych! A to jedynie wierzchnia warstwa gleby zebrana do worków, aby łatwiej rozłożyć cebulki a potem je zakryć ziemią .


Osobiście wolę i tak stosuję system sadzenia, że wybieram potem w odkrywkę rozkładam cebulki i mam zachowaną rozstawę.


Można też ziemię przerzucić na jedną stronę a potem przykrywać cebulki z pryzmy.


W 2013 roku cebulek było sporo - w tym roku niestety jakiś nornik czy karczownik poważnie przerzedził moje zagony i zostały mi jedynie kwiaty, które posadziłem na działce na ogródkach działkowych.


Skrzynki, pudełka i różne tabliczki z nazwami.


Cebulki dorodne i okazałe oraz maleństwa w zależności od gatunku i odmiany.


Te kawałki plastikowych pasków po prawej stronie posłużyły do oddzielenia od siebie grup nasadzeniowych. Tak, aby wiedzieć, która odmiana gdzie sięga swoimi korzeniami.


Na słońcu dosuszałem orzechy włoskie.



Kilka ujęć terenu działania.






Najgorzej jest sadzić te miniaturowe cebulki czosnków ozdobnych czy szafirków.
Trochę mozolnego ślęczenia matka natura zrekompensuje pięknymi kwiatami na wiosnę.




Grządkę okoliłem grupą szafirków i bardzo byłem z tego wiosną rad, bo niebieski ich kolor doskonale się komponował z żółcią narcyzów.



Brak cierpliwości i fizyczne niedomaganie po przebytym rok wcześniej zabiegu na sercu spowodowało pójście na skróty.
Drobnicę wysypałem na jej miejsce i tylko rozgarnąłem w miarę równo, aby nie były rośliny na kupie.


Więc jeśli nie wykopywaliście dawno swoich tulipanów, narcyzów czy hiacyntów to pomyślcie czy nie warto rozsadzić swoich lokatorów ogródkowych i dać im nieco więcej miejsca do rozwoju.
Tradycyjnie pozdrawiam czytających i klikających, miłego weekendu życząc.



czwartek, 9 lipca 2015

RYBA NA PARZE

RYBA NA PARZE


Na dworze zaczęło padać, wiec można coś napisać żeby z wprawy nie wyjść i znów przez kilka czy kilkanaście miesięcy tu nie milczeć.
Jakoś się tak utarło, że ryba w naszym kraju najlepiej pasuje obiadową porą do piątku.
Dobrą rybę można zjeść bez względu na porę dnia i tygodnia, a najlepiej dorsza czy mirunę.
Nie jadam pangi a karp wybitnie mi nie podchodzi.
Ten ostatni to symbolicznie i jak najmniejszy na wigilię, tak żeby tradycji stało się zadość.
Osobiście najlepiej podchodzi mi ryba z ryżem na sypko.



Zwyczajnie;
1 szklanka ryżu
ćwierć kostki masła
3 szklanki wody


Na górę można dać nastawkę do gotowania na parze, jeśli jeden gar do tego przeznaczony nie jest w stanie pomieścić wszystkich kawałków ryby.


Oczywiście rybę trzeba rozmrozić i sprawdzić czy nie ma ości.
Akurat z dorsza wyjmuje się pozostałości dość sprawnie nożem, bo jest, za co złapać.
Mirunę trzeba jeszcze dokładnie oczyścić z łusek, jeżeli wybraliśmy tuszki ze skórą.
Ta opcja bardziej mi smakuje niż ta goła, oskórowana.


Przy wyjmowaniu ryb z zamrażarki trafiłem na ugotowaną fasolę.
Też ją rozmroziłem mając na uwadze zrobienie jakiejś sałatki.
Może coś z odrobiną ryżu, jakimś serem i co się tam nawinie.
Jeśli macie ochotę popitrasić własnoręcznie z daniami rybnymi czy sałatkami to podzielcie się przepisem. Może i mnie coś zainspiruje.
Pozdrawiam miłego popołudnia życząc.


ZBIORY LAT POPRZEDNICH

Witam czwartkowym porankiem.
Pogoda jeszcze znośna, bo upał nie doskwiera, ale kto wie, co będzie za kilkadziesiąt minut lub godzin kilka. Po nieboskłonie przemykają na niskich wysokościach białawe chmurki z ciemno granatowymi środkami, jakby chcące ostrzegać, że gradem mogą sypnąć.
A ja tak niby przypadkiem trafiłem na kilka starych zdjęć i tak nimi jak i spostrzeżeniami chciałbym się z czytelnikami podzielić. Na zdjęciach są uwidocznione zbiory z jesieni 2013 roku.
Jak widać całkiem udane były to czasy? Ale w tym roku niestety jest gorzej.
Wiosna praktycznie bezopadowa a na dokładkę zima bezśnieżna zrobiły swoje.
Śliwek pomimo pięknego kwitnienia jest bardzo mało - przynajmniej u mnie.
Buraczki zniszczone przez gołębie sąsiada na działce. Różne osoby podpowiadają jak rozwiązać problem szkód wyrządzanych przez te ptaki, ale cóż są one winne skoro mają taką naturę. Wina tkwi po stronie właściciela gołębnika, więc dlaczego miałbym karać je, skoro on nie poczuwa się do odpowiedzialności. Jabłek jest całe multum, ale czy nie opadną przed zbiorami?



Pigwowiec też całkiem nieźle w tym roku obsypany owocami.



Jabłka jak widać niepryskane, bo zawsze byłem przeciwnikiem chemizacji w rolnictwie.


Na krzewach Aronii aż gałęzie się uginają do ziemi pod ciężarem owoców.




Orzechów włoskich też jest sporo, bo w czasie kwitnienia nie było przymrozków.




Winorośl też obsypana gronami doskonale zapowiadającego się winobrania.


Czasami warto powspominać, zwłaszcza w dni, kiedy ze względu na warunki pogodowe trzeba siedzieć w domu.
Pozdrawiam odwiedzających miłego dnia życząc.