poniedziałek, 3 marca 2014

TŁUSTA ŚRODA

TŁUSTA ŚRODA


Smażenie pączków w moim wykonaniu stało się tradycją która liczy sobie już ładnych kilka lat.
Można by rzec że nawet dekad bo pierwsze pączki według swojego przepisu piekłem ponad trzydzieści lat temu.
Wtedy były inne produkty - bardziej naturalne.
Teraz jest masę polepszaczy i innego badziewia zapewniającego niby stu procentowe udanie się wypieku.
Ja jestem tradycjonalistą i wolę mieć paczki o porozrywanych bokach ale smaczne niż idealne ale bezsmakowe.
Istnieją opinie że są bardzo smaczne - nie mnie je oceniać.
Jeśli ktoś chce wypróbować ten przepis to niech sam oceni czy są dobre czy takie sobie.
Ostatecznie są różne gusty i gusta a o nich najlepiej nie dyskutować jak mawiali starzy mądrzy ludzie.


Dobry pączek nie jest zły.
Środowym wieczorem zrobiłem pierwszą tegoroczną partię aby żona i syn mogli sobie rankiem wziąć do pracy i na uczelnię.
Sam skład zamieszczę w relacji czwartkowej a tutaj bardziej przystępnie i po łebkach przysłowiowych fotorelacje przedstawię.


Z jednej porcji powstało 69 sztuk które trzeba było rozłożyć do wyrośnięcia.
Do tego doskonale się sprawdza papier do pieczenia.


Kuchnię mam nieogrzewaną więc mleko , masło i drożdże wystawiłem na ławę do pokoju stołowego żeby były ogrzane do temperatury tz. pokojowej i rankiem czwartkowym od razu nadawały się do robienia ciasta.


Żona chciała pączki z nakładaną marmoladą więc wałek poszedł w ruch.
Ja jestem zwolennikiem nadziewania usmażonych pączków szprycą.
Nie rozklejają się i nie wydostaje się marmolada do tłuszczu powodując szybsze przypalanie tegoż.


No więc rozwałkowane ciasto wykrawamy literatką.


Różnie to wychodzi z ilością sztuk bo dużo jest pozostałości które trzeba znów zarobić i od nowa wykrawać.


Twarda marmolada wędruje na ciasto.


Przykrywa ją drugi placuszek .


Moje tylko wykrojone już rosną.


A ślubnej niecałe dwadzieścia wyglądało tak.


Inne ujęcie tej samej porcji .


Kostki smalcu roztapiają się w najszerszym garnku na kuchence indukcyjnej.


Pierwszy wsad smażył się na 100 stopniach jak widać na wyświetlaczu.


Pierwsze pączki po osuszeniu z nadmiaru tłuszczu i posypaniu cukrem pudrem


Trochę tych talerzy trzeba żeby całą partię posmazyć i poprzekładać.
Ciepłe nie powinny nawzajem się ugniatać a poza tym cukier przyklejałby się do spodu tych na górze.


Jeśli mamy mniejszą temperaturę to i ciasto mniej się zarumieni i paczki są bledsze.


Średnio na jeden wsad wchodziło 8 sztuk.
Ciasto po wrzuceniu do wrzącego tłuszczu jeszcze zwiększa swoją objętość.
To tyle pokrótce o środzie.
Dokładny przepis zostawiam na czwartkową relację.
Pozdrawiam wieczorową porą bo już jest 21 sza a ja mam do wyjęcia z piekarnika dwa bochenki żytniego razowca.
przed chwilką wyjąłem dwa pszenne razowce i całe mieszkanie pachnie świeżym chlebem.
Zapraszam odwiedzających i komentujących.
Ozimek poniedziałek 2014-03-03

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz